– Maciek, mój pies Maks ma od jakiegoś czasu ataki: drgawki, rzuca nim tak dziwnie. One się powtarzają coraz częściej. Co mu może być? To wygląda jak padaczka u ludzi… – zapytała kilka tygodni temu Katarzyna, moja znajoma.
Kłopoty były dwa: nie widziałem Maksa na oczy, a przede wszystkim nie jestem lekarzem (może i czasem żałuję, ale już za późno…).
– Z tego, co opowiadasz, wynika, że to jest padaczka. Zabieraj psa szybko do lekarza! – tyle mogłem podpowiedzieć.
Od razu też przypomniałem sobie widok sprzed kilku lat – raz w życiu widziałem atak epilepsji u psa. To działo się na jednym z podwórek w centrum Wrocławia. Kiepsko to wyglądało. Co prawda po kilku minutach biedne zwierzę odzyskało przytomność, ale było potwornie zmordowane. A ja nie wiedziałem, jak mu pomóc.
Ale czy psu z padaczką w ogóle pomóc można? Jak go leczyć? Gdzie? Czy to drogie? Pytań jest wiele.
Kaśka zabrała Maksa do swojego lekarza weterynarii. Diagnoza była krótka: padaczka. Jednak weterynarz miał wątpliwości, jak leczyć zwierzę…
Postanowiłem więc namówić eksperta, by wyjaśnił wątpliwości: jak rozpoznać symptomy choroby, jak ją diagnozować i – co najważniejsze – w jaki sposób leczyć. Moim (a teraz i Twoim, drogi Czytelniku) przewodnikiem po mrocznej, tajemniczej krainie psiej epilepsji jest doktor Marcin Wrzosek, neurolog i neurochirurg z Katedry Chorób Wewnętrznych z Kliniką Koni, Psów i Kotów Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Objawy, diagnoza i leczenie padaczki u psa
? Pobierz transkrypcję rozmowy
Możliwości leczenia są, jak widać, znakomite: nowoczesna aparatura, ogromna wiedza i doskonale przygotowani lekarze. Również pacjentów, którym ich pomoc jest potrzebna, nie braknie (niestety…), jak słyszeliśmy. Przypomnę: 3-5 procent psiej populacji cierpi na padaczkę. Biorąc pod uwagę, że według szacunków mamy w Polsce ponad 7 milionów psów, takiej pomocy potrzebuje być może nawet… 350 tysięcy zwierzaków!
Jeśli słyszałeś/słyszałaś, że jakiś znajomy pies ma takie kłopoty, a nie jest leczony, podpowiedz właścicielowi, żeby posłuchał rozmowy ze zwierzęcym neurologiem. I żeby czym prędzej zaczął leczyć swojego kudłatego przyjaciela! Bo to oznacza długie, zdrowe psie życie. A przecież o to właśnie chodzi 🙂
Fot. pixabay.com.pl
To bardzo ważny temat! Dziękuję za ten wywiad, a przy okazji za kawał wiedzy.
Dziękuję za dobre słowo… 🙂 Rzecz w tym, żeby wszystko to przysłużyło się dobru zwierzaków. I ich ludzi 🙂
Dr Wrzosek i dr Olszewska tak ustawili leki mej suni, że już 21 miesięcy nie mamy ataków epileptycznych. Dziękujemy i pozdrawiamy w imieniu Koki.
I to jest najważniejsze: wszystko się sprawdza, więc inni też śmiało mogą sięgnąć po pomoc. Zwierz Dobry pozdrawia Kokę (ładne imię…) i jej Panią 🙂